2015/10/05

#9 Mistrz rzekł: Leżenie zagęszcza procesy myślowe, ale rozrzedza czujność

Moje ciało święcie przekonane jest, że zostało stworzone do leżenia. Czasem do siedzenia, przypadkowo do chodzenia, a już broń Panie Boże do biegania. Chyba, że autobus ucieka.

Moje ciało leniwe, statyczne z umysłem dynamicznym, który kumuluje energię wszechświata w ładowarce kołdrą zwaną. To nie tak, że nic nie robię. Ja wszystko (no prawie, no) robię w łóżku. Jem, szkicuję, piszę, czytam, śpiewam, planuję, kupuję w internecie, bowiem pozycja horyzontalna odciąża mnie z walki z grawitacją. Ja jej się poddaję i koegzystujemy szczęśliwie.

Stanie to pozycja niecierpliwa. Bo w końcu prędzej czy później usiądziesz. Jak będziesz siedział, to w końcu plecy rozbolą czy inne partie zmurszałego ciała osuną się w rozkład, no i się rozłożysz na tej kanapie i zalegniesz. I tu właśnie jesteśmy.

Ręce moje wiedzą, że stworzone zostały do artystycznych robótek, w garnku mieszania od czasu do czasu i do głasko-przytulania. Bowiem ramiona te nie cierpią próżni, a drugi człowiek jest jak ciepła kołderka w zimowe wieczory, tylko lepiej. A jak już połączymy ręce z ciałem, ciało z leżeniem, leżenie z myśleniem to z tegoż równania wyjdzie nam wieczór.


Wieczór jest moją najulubieńszą porą, gdy pachołki się nie pałętają, cisza w końcu dochodzi do głosu, a dusza dostraja mi się do świata. Uwielbiam balkony, lubię duże okna, uwielbiam wieczory i pozycję obserwatora wszechświata. W wieczorach lubię leżeć z M. pod pachą i rozmawiać leniwie o całym dniu. Tylko mój błąd zawsze polega na tym samym. Oczekuję w takich chwilach powagi, czasem marzeń, garstki jawnych żarcików, ale nigdy, przenigdy takich odpowiedzi.

– A. Czy ty… – ton wskazuje na jakieś poważne pytanie. Takie, na które M. czekał jakiś czas zanim je zadał. Czekał, aby dobrze je sformułować, żeby przypadkiem nie usłyszeć negatywnej odpowiedzi
– …chciałabyś ze mną… – uuu no to sprawa robi się poważna. Chodzić? No przecież nie. Wziąć ślub? Trochę za późno. MIEĆ DZIECI?! O ludzie, czy to to pytanie?! Co ja mam mu odpowiedzieć? Nic nowego nie wymyśliłam, żeby tak…
– … zagrać w Pillars Of Eternity? – czułym i ufnym tonem zapytał.

Koniec końców miałam koszmary o dzieciach.
Jakoś gier w tych snach nie było. Może i lepiej?