2015/08/31

#4 September Haul, czyli jak leczę wrześniowego doła


Wydarzenie to miało miejsce około tygodnia temu.
Zrobiło mi się smutno.
Zrobiło mi się bardzo smutno, bo w dotarła do mnie myśl Republiki, że „…nie pójdę już więcej do szkoły”. A wrzesień ciągnie się niemiłosiernie chociaż wcale się jeszcze nie zaczął.

Nie będę wąchać świeżych zeszytów, najnowszych podręczników, które z nabożną czcią obracałam w dłoniach, zagłębiając się wzrokiem w celulozowe wnętrza, ślizgając się szelmowsko po wszelakich brzuszkach, laseczkach, ogonkach czarnych liter. Nie kupię sobie nowego piórnika, który uzupełnię nieubrudzoną jeszcze idealnie białą gumką, pachnącymi żelowymi długopisami, cienkopisami, zakreślaczami, czarnymi grubo piszącymi długopisami do notatek i do rysunków upstrokacających zeszyty jak już misterny plan zapełnienia ich najpiękniejszym pismem i brakiem skreśleń weźmie w łeb.
.

Pierwiastek pinterestowej tęsknoty wzdycha z każdą wizytą w sklepie w sezonie przedwrześniowym. Tyle pięknych zeszytów na nic. Nie na polski, angielski i biologię. Nawet nie na metodologię czy antropologię, bo ostatecznie notatki robię na komputerze. Ale skoro sprawy tak już mają wyglądać, wzięłam je w swoje ręce.

Kupiłam sobie na pocieszenie piórnik w kształcie banana.
On wołał mnie po imieniu, chociaż zmieści się w nim zaledwie tylko kilka długopisów.
Kalendarz na rok akademicki.
I w sumie 3 zeszyty na ćwiczenia.
Na jakieś tam, bo na pewno się mimo wszystko przydadzą.
Kilka kolorowych długopisów.
Adidasy w kolorze piórnika.
A no i wcześniej termos na jesień

Poza tym z przyjemności po raz bodajże 18. zaczytuję się w swojej najukochańszej sadze dzieciństwa. Bo tam też o szkole, tylko lepiej. Leczę tak syndrom odstawieńczy od uporządkowanego systemu edukacyjnego (kończenie zajęć o 15 i końcówka semestru jako spijanie swojego sukcesu edukacyjnego zamiast serii egzaminów brzmi jak marzenie ściętej głowy) czy coś w tym stylu.
I oddalam od siebie nieuchronną myśl o pracy dyplomowej.

Żegnaj lato. Witaj oczekiwanie nieuchronnego.
List z Hogwartu nie przyszedł do dzisiaj.

2015/08/26

#3 Jak nie wynajmować mieszkania [PORADNIK]

Jestem dzieckiem Pinteresta.
Kocham ładne rzeczy i od zawsze miałam przemożną potrzebę, która wypływała z nieco głębszych otchłani mego jestestwa niż materializm, otaczania się pięknem. Ramki, rameczki, zdjęcia, świeczki, dużo białych dodatków, miętowo-różowe narzutki, a raz nawet gnana pożądaniem wlazłam do sklepowego wózka, bo nie sięgałam po pastelowo-turkusowy garnek z geometryczną rączką na pokrywce, który musiał być mój. Potem oczywiście dokupiłam w innym sklepie małą patelenkę w tym samym kolorze, a że wielbię ten odcień w kontraście z różem, dokupiłam różowy silikonowy pędzelek i trzepaczkę w tym samym odcieniu.

Po dzisiejszej przygodzie z autobusem (musiałam drobnym zakupem rozmienić w sklepie pieniądze na autobus, a pani przede mną postanowiła chyba wykupić połowę sklepowego asortymentu, w trakcie zapomniała, że chce jeszcze ziemniaki, poprosiła o ciasteczka i oddawała 15 butelek z kaucją, żartując sobie z ekspedientką, która za nic miała ciągnącą się za nami kolejkę do jedynej otwartej kasy, a w międzyczasie uciekał mi autobus, więc wsiadłam w ten jadący w przeciwną stronę. Logiczne prawda?) musiałam na pocieszenie kupić sobie pastelowy kubeczek i neonowy termos. W końcu jesień idzie, no nie? Herbata, kakałko, sweterki, kominek…


Wracając do indooru.
Poszukuję mieszkania.
Pokoju.
Pokoiku.
Niedrogo. Niebrzydko.
Niewykonalne.

Po obejrzeniu setek ogłoszeń i po teoretycznym umówieniu się na oględziny chce mi się wymiotować. Tyle zmarnowanego potencjału! Ostatnio coraz dobitniej odkrywam w sobie pasję do aranżacji wnętrz. Dajcie mi pieniądze, a zrobię Wam podwyższony standard lux. Serio. I zdjęcia Wam ładne zrobię. I napiszę ogłoszenie bez błenduf. I w sumie co ja się będę produkować.

______________________________________________________________________________
#10 Porad: Jak nie wynajmować mieszkania
{PORADNIK ZA KTÓRY PRAWDOPODOBNIE KIEDYŚ MI PODZIĘKUJESZ}


1. NIGDY NIE ZAMIESZCZAJ ZDJĘĆ

Po co komu wiedzieć jak wygląda twoje mieszkanie. Przyjdzie to sobie zobaczy. A co. Studentom wynajmujesz, młode nogi majo to sobie pochodzo. Poza tym aparatu nie masz, co tam się będziesz wysilał i pożyczał. Tanio? No i git. A że Gierek by sobie nawet nóg nie umył w tej wannie… W sumie to nawet kot Gierka… A praktycznie to wymioty kota Gierka nie zechciałyby łaskawie spłynąć po tych ścianach niespecjalnie ma cię obchodzić. Pieniądz się musi zgadzać.

2. NIE PISZ POPRAWNĄ POLSZCZYZNĄ

Teraz takie czasy, że wszyscy internaszynal inglisz, więc twoje polish nie musi być wielce correct. Najważniejszy jest przekaz, formą nie zawracaj sobie głowy.
Pokuj tani, dwei osby na spokojnie będą zadowolone mieszkanie centrum w lokalizacji dobrej lokalizacyjny węzeł, spoko.
I git.

3. NIGDY NIE POKAZUJ WSZYSTKICH KOSZTÓW OD RAZU

Napisałeś, że 700, ale w treści ogłoszenia jest, że do tego jest czynsz + 400, ale ale to nie wszystko, bo za gaz, prąd, wodę, elektryczność kolejne 400 (bardzo dobrze! zawyżaj nierealnie kwoty gdzie się da. Pieniądz się musi zgadzać), a internet jeszcze oddzielnie? DOBRZE! Właśnie zdobyłeś odznakę Najszprytniejszego Ogłoszeniowca, bo im mniejsza kwota na początku tym więcej wejść w ofertę. Nie daj sobie wmówić, że ludzie lubią odwrotnie. Że z dużej kwoty w małą.

4. BĄDŹ NIEZDECYDOWANY

Sam do końca nie wiesz ile wziąć od klienta. Nie wiesz na którą się umówić. Nie wiesz czy chcesz dać mieszkanie na rok czy tylko na pół. Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz.

5. POMALUJ ŚCIANY NA WSZYSTKIE KOLORY TĘCZY

Przecież w końcu któryś odcień musi wpaść w oko potencjalnemu lokatorowi. A im więcej pomarańczy, beżów, żółcieni i różów tym lepiej. I nigdy przenigdy nie zostawiaj ścian białych! Biały podobno wychodzi z mody.

6.  REMEDIUM NA WSZYSTKO – MEBLOŚCIANKA

Pokój duży, nikt za tyle nie wynajmie, ale można zrobić dwa to upchnie się więcej ludzi?
Meblościanka.
Ergonomia przestrzeni, ekonomia portfela – w końcu nie musisz kupować tyle szafek, które i tak nie zmieściłyby się w tym pokoju?
Meblościanka.
W końcu z niczym innym stary telewizor marki Rubin nie prezentuje się tak pięknie jak z…
Meblościanką?

7. IKEA? PFF ROZWIĄZANIE DLA LUDZI BEZ WYOBRAŹNI

Nigdy nie inwestuj w remonty. Zamiast tanich, ale efektownych mebli, dekoratorskich bibelotów po 5 złotych, ramek z hipsterskimi napisami dawaj drogie opłaty.

 .
8. PERTRAKTUJĄC ZE STUDENTAMI KAŻ IM PŁACIĆ ZA 12 MIESIĘCY

Rok akademicki jaki jest, każdy widzi. Ale niech te gałgany hultaje przebiegłe za wakacje też zapłacą. A co. Może wtedy zostaną na 2 lata, bo będzie im szkoda tych pieniążków. Pieniążków.
.
9. NIE KUPUJ GŁUPOT

Typu pralka, mikrofalówka, zmywarka, router. To są tylko studenci.
.
10. NIGDY NIE PROJEKTUJ SWOJEGO MIESZKANIA TAK, ŻE SAM CHCIAŁBYŚ W NIM MIESZKAĆ

Bo gdybyś chciał, to byś przecież w nim mieszkał.

2015/08/22

#2 To skomplikowane


Małżeństwo jest stanem, który można spokojnie określić jako „to skomplikowane”. Nie zazdroszczę M. nieustannej walki z nieoswojoną jaszczurą swojej żony zwaną Pijemesem, kiedy to kreatura łuskowata wypełza z trzewi w sposób podstępny i zamaskowany rozrywając szponami cienkie wesołkowate powietrze jakie zazwyczaj wisi między rzeczonym M. i rzeczoną A.
Nie zazdroszczę A. potyczek toczonych z tymi cechami M. które powodują rozjuszenie jaszczury.
To normalne.
To wiadome.
Każdy mierzy się ze swoimi cieniami.
Ale są rzeczy dziwne, niewiadome i niespodziewane. Takie jak pytanie podczas zakładania konta na jakimś poważnym, jak na dorosłych ludzi przystało, portalu.
[pytania weryfikujące. myślę, że nie tylko dostęp do konta…]

– „Jak nazywało się twoje pierwsze zwierzątko?” Ej, a mogę w odpowiedzi wpisać, że A.?
– Ee… Co? A czemu?
– Bo tak zapamiętam odpowiedź.

 (chwila namysłu, w której mogłabym pokusić się o romantyczny kontekst w stylu: on kocha mnie jak pierwsze zwierzątko, cóż za szczere, ciepłe i niewinne uczucie etc.etc.)

 – …A może ja w każdym pytaniu dam odpowiedź: A.?
(i już wiesz, że tak naprawdę on zwyczajnie miewa problemy z pamięcią)

2015/08/16

#1 Miłość jak jeżyny


Mężczyźni to księżyce obcych planet, odległych od kobiet o lata świetlne i o zapach wanilii i mięty.
Spróbuj się zbliżyć, a wciągną cię w swoją orbitę i wypchną, a ty będziesz naiwnie myślała, że coś tam już wiesz o ich grawitacji.
Wczoraj jeden z nich wracając ze spaceru przyniósł mi w pudełeczku trochę jeżyn.
„Jak miło” pomyślałam.

– Zerwałem trochę, ale jeszcze sporo zostało…
– Ooo dziękuję, bardzo lubię.
Lewa garść była już pełna ciemnogranatowych kuleczek, a prawa wsadziła jedną wesołą zbieraninę do ust.
– …ale musisz je najpierw umyć zanim zjesz…
– Mhm ale tchemu? Ja jeżyn nighdy nie myję, bo nie leżą na ziemi. – jeżyna była bardzo kwaśna, ale smakowała słodko. W końcu była pierwszą jeżyną tego lata.
– Bo byłem za potrzebą i nie myłem rąk jak zbierałem, a poza tym one były w pajęczynach. – rzucił na odchodne, zostawiając mnie z brudną jeżyną w żołądku i milionem egzystencjalnych pytań o tematyce gender. I paroma na temat higieny.