2016/04/18

#19 Syndrom Morderczego Poniedziałku

Od dawien dawna nie czułam już symdromu Morderczego Poniedziałku.
Można powiedzieć, że przez pół roku miałam wolne poniedziałki i pracujące soboto-niedziele, dlatego natura tego dnia się przewartościowała, ale to nie to, bo akceptacja poweekendowego stanu rzeczy przyszła wcześniej i nie zmieniła się później. Po wolnych początkach tygodnia przyszedł czas na te intensywnie pracujące. Stosunek względem tego dnia nie uległ jednakże zmianom.

Jaki jest poniedziałek – każdy widzi. Świeży, nowy, carte blanche. Blanche jak moje tulipany w słoiku po ogórkach. Problemem poniedziałku jest to, że jest niemiłym posmakiem po weekendowym obżarstwie wolnymi minutami i że każe nam wcześnie wstawać. Pobudki na konkretną godzinę zawsze były dla mnie niemiłym doświadczeniem, zwłaszcza że odkąd pamiętam ja i moja kołdra darzyliśmy się uczuciami, które mogłabym określić jako coś więcej niż przyjaźń. Leżenie, na temat którego popełniłam już tutaj niemal epopeję, jest najbardziej naturalnym stanem mej cielesnej powłoki i to wstawanie wydaje mi się gwałtem na naturze, nie poniedziałek. Ale wstawanie przydarza nam się o wiele częściej niż poniedziałkowe perypetie.

Nie każdy w poniedziałek pracuje, nie każdy w weekend ma wolne.
Nie każde złoto jasno błyszczy, nie każdy błądzi, kto wędruje.
Nie każdą siłę starość zniszczy, korzeni w głębi lód nie skuje.

Jeśli nie lubisz poniedziałków być może nie lubisz swojej pracy, swojego życia, wyzwań, zmagań, obowiązków i to tutaj leży pies pogrzebany. Poszukaj co Cię boli i wylecz to. Zmień. Sytuację lub podejście. Jeśli nie załamuje Cię wizja nowego tygodnia znaczy to, że w jakiś sposób masz naprawdę dobre życie, bo jesteś jego ciekaw i traktujesz je jak niepowtarzalną przygodę.

Poniedziałek nie musi być twoim ulubionym dniem tygodnia. Moim po wieku wieków amen był piątek, piątki mają kolor niebieskiego i fioletu, a soboty są różowe, niedziele żółte, a poniedziałki białe (synestezja mocno, pozdrawiam). Nie bazgrolmy naszych białych poniedziałków ciemnoszarym obgryzionym ołówkiem pesymizmu, nie ulewajmy żółci gniewu sprzed tygodnia. Zmyjmy z siebie cień przeszłości, weźmy wdech i zaprojektujmy sobie życie na szczęście. Radość z małych rzeczy uczy radości z dużych. Narzekanie na duże rzeczy uczy narzekania na małe. To Ty w tym wagoniku wybierasz w którą stronę obracasz głowę.


Akceptacja przychodzi wraz z kolejnym etapem ewolucji zwanym dorosłością i z pewnego rodzaju pogodą ducha, bez tego drugiego to pierwsze nie pomoże. Bo to pierwsze powoduje dojrzałość, to drugie dziecięcą radość życia. A że wczoraj obchodziłam swoje kolejne urodziny to wszystko to nieprzypadkowo tworzy sumę mojej postaci. Z tego miejsca to ja życzę Wam – polubcie swoje poniedziałki!